Południowe słońce poniedziałku prześwitujące przez rolety obudziły mnie. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy. Wtedy ze zdwojoną siłą wróciły wspomnienia ostatniego weekendu. Wczorajszy wieczór również zapadł głęboko w mojej pamięci. Gorący dotyk JEGO ust w łazience. Gdy urwaliśmy się w połowie filmu (jak się później okazało naszego ulubionego) i za rękę poprowadził mnie na korytarzu do drzwi po prawej które okazały się być męską łazienką. Chłód zimnej umywalki na której siedziałam. Najśmieszniejsze jest to, że nawet nie wzięliśmy swoich numerów telefonu. Jednak muszę przyznać że całował bardzo dobrze. Perfekcjonista w każdym calu.
Zwlokłam się z łóżka i mimowolnie skrzywiłam się gdy zobaczyłam odbicie w lustrze na ścianie. Zeszłam na dół i włączyłam czajnik na kawę. Usiadłam na krześle przy ladzie rozglądając się po pomieszczeniu. Zobaczyłam leżącą kartkę na rogu. „W pracy, będziemy wieczorem. Odgrzej sobie coś, mama”. Uwielbiam te karteczki. Trzy lata temu, gdy miałam 14 lat z ciekawości zaczęłam je zbierać. W ciągu miesiąca było ich 30. Tak, na każdy dzień. Wstałam i zalałam wodą kawę. Zajrzałam do lodówki i wyjęłam żółty ser wraz z chlebem półki. Jedząc, rozmyślałam. Miałam jeszcze cały wrzesień na lenienie się. Przypomniałam sobie że w sobotę wraca Amy od babci. Nareszcie. Była tam prawie trzy tygodnie, strasznie za nią tęskniłam. Muszę coś dla niej zorganizować, ale to później. Miałam dużo wolnego czasu, z którym nie wiedziałam co zrobić. No i na ustach nadal na ustach miałam smak Harry’ego. Czułam w powietrzu delikatny zapach jego perfum i jego ręce w pasie.Ciekawiło mnie, czy jeszcze go kiedyś spotkam.
Wyszłam na taras i stwierdziłam że wybiorę się na jezioro. Jest świetna pogoda, która lada chwila może się zepsuć. Przecież nie można jej zmarnować. Po kwadransie ogarniania się, zapakowałam Daisy do auta i wyruszyłam drogę. Czułam jej oddech na moim ramieniu i ściekającą ślinę na nie. Wzdrygnęłam się i wytarłam chusteczką. Zaparkowałam na uboczu, i wyszłam wypuszczając Daisy. Wzięłam z tylnego siedzenia koc i ruszyłam na poszukiwania dobrego miejsca. Zobaczyłam wiele znajomych ze szkoły, rozmawiałam o zbliżającym się początku i egzaminach A-level* na koniec roku. Rozłożyłam koc i rozebrałam się do kostiumu. Położyłam się na nim i pogrążyłam w pół-śnie opalając się. Ocknęłam się czując a raczej brak odczucia nadmiernego ciepła przez słońce. Ktoś nade mną stał.
– Jeśli to nie jest koniec świata to zejdź mi ze słońca i odejdź w pokoju –mruknęłam.
- Jeśli zobaczysz te czerwone paski na swoim ciele to może i on nastąpi…. – usłyszałam roześmiany, znajomy głos. Otworzyłam oczy i spojrzałam.
- Amy! Cholera, to Ty! – zerwałam się ściskając ją.
– Tak, to moja skromna osoba – powiedziała moja przyjaciółka odrzucając swoje brązowe loki do tyłu. – Tak za Tobą tęskniłam! I jakie czerwone paski? – przypomniałam sobie co powiedziała wcześniej.
– Nic, nic żartowałam. – przymrużyłam oczy. Cała ona. – Co Ty tutaj robisz? Miałaś być w sobotę! – Tak wyszło, wiedziałam że prędzej Cię znajdę tutaj niż u Ciebie w domu – wzruszyła ramionami – tęskniłam. Tylko ona wiedziała jak mnie ugłaskać.
Przywitała się z Daisy i rozłożyłyśmy się na kocu rozmawiając przez bite dwie godziny. Opowiadała o poznanym Szkocie, którego, o zgrozo, po raz pierwszy zobaczyła w kilcie! Uśmiałam się z niej, z resztą jak zawsze.
– Widzę że jesteś jakaś zamyślona – powiedziała zerkając na mnie z boku.
– Coś mnie ominęło? Zarumieniłam się. – A jednak –stwierdziła z przekonaniem. – Któż to taki? – nie mogłam się opanować. Znała mnie jak nikt inny. Opowiedziałam jej wszystko z wczoraj i wspomniałam o poznanych w miniony weekend chłopakach. – Ostro. I nawet nie wzięłaś numeru.. Musiało się dziać w tej łazience że zapomniałaś – uśmiechnęła się łobuzersko. – Przestań – mruknęłam.
- Jeśli przeznaczenie jest wam pisane to na pewno jakoś się spotkacie - powiedziała poważnie.
Tak minęło nam całe popołudnie. Wróciłyśmy do domu po drodze kupując pizzę i nachosy, i urządzając sobie poczciwy babski wieczór. Zadzwoniła do rodziców i zameldowała że śpi u mnie, rzeczy nie musiała brać, swoją szczoteczkę miała nawet u mnie, tak często spała u nas.
Późnym wieczorem wrócili rodzice, zeszłyśmy z Amy na herbatę do nich. Usiedliśmy przy stole i Amy jak zawsze gdy nocowała żartowała z tatą, uśmiałam się z nich niesamowicie.
–Wiesz Mel, słyszałem o jutrzejszych przesłuchaniach młodych dziewczyn do pierwszego teledysku pewnego boysbandu. Może byś się zgłosiła? Siedzisz i nudzisz się w domu a to może być ciekawe.
– Dobry pomysł Steven. Mamy wyrzuty sumienia że tak sama siedzisz – odparła mama patrząc na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzałam na Amy. Pokiwała głową z przekonaniem.
– Przydałoby Ci się. No i wiesz, boysband, co najmniej kilku będzie – poruszyła znacząco brwiami.
– Jasne, spróbuję – uśmiechnęłam się na samą myśl. Po rozmowie z tatą wyciągnęłam resztę informacji co, i gdzie. Zasypiając w łóżku pomyślałam – ONE DIRECTION nadchodzę.
* egzamin pisany pomiędzy 17 a 18 wiekiem.
Rozdział drugi, spokojniejszy i krótszy po pierwszym. Scena opisana w retrospekcjach jest lekko wzorowana na pierwszym odcinku Pretty Little Liars – polecam serial. Staram się dodawać w miarę szybko i aby były one sensowne. Na pewno jesteście zaskoczeni, bo z tego co nikt nie przedstawiał i ich w opowiadaniu w taki sposób. Co o tym sądzicie? No i komentarze, jeśli możecie to skomentujcie, to naprawdę pomaga mi szybciej napisać i podnosi na duchu wiedząc co wy myślicie :)
Piszcie do mnie na TT jeśli mam powiadomić - @wonderful_xoxo